Nasz Blog, czyli artykuły o architekturze

17 marca, 2014

Na dobry początek, miejsce gdzie dorastaliśmy, czyli Dąbie nad Dąbiem.

Każdy, kto wybiera się stąd do Śródmieścia mówi, że jedzie do Szczecina. Nie inaczej. Tak, jakby przetrwała gdzieś pamięć o tym, że Dąbie niegdyś było oddzielnym miastem, z własnym ratuszem, kościołem, szkołami, Dziś jest to jedna z dzielnic szczecińskiego prawobrzeża, ale jakoś abstrakcyjnie to brzmi, gdy się już przebrnie most Cłowy i niekończące się kilometry ulicy Przestrzennej. Tym bardziej, że malownicza panorama ze strzelającą w niebo ceglaną wieżą dąbskiego kościoła podkreśla autonomiczny charakter tej mieściny.

Wjeżdża się do niej zakrętem w kształcie litery S, obok starych kamieniczek z przełomu wieku. Gdzieś w tym miejscu stała także do ubiegłego wieku Brama Szczecińska, spinająca z tej strony pierścień murów obronnych. Oprócz niej była jeszcze Brama Goleniowska, stojąca w okolicach parku przy III Liceum oraz Młyńska, zamykająca wyjazd z Dąbia od strony zachodniej. Przestały one istnieć w 1872r. kiedy to zdecydowano się rozebrać stare umocnienia, aby umożliwić miastu rozwój przestrzenny.
Historia Dąbia sięga ubiegłego tysiąclecia. Znajdowało się tu osiedle ludności pomorskiej. Leżało na wzgórzu, które wznosiło się niegdyś nad Płonią, w pobliżu dzisiejszego boiska szkolnego i ulicy Oficerskiej. Przestało istnieć podczas walk Pomorzan z Bolesławem Krzywoustym, a w jego miejscu założono pod koniec XII w. wieś, którą pomorski książę Warcisław podarował klasztorowi w Kołbaczu. W 1249r. przy wsi założono osadę, która w 1260 r. otrzymała magdeburskie prawa miejskie, a w 1293 r. prawa lubeckie. Miasto szybko się rozwijało względu na doskonałe warunki terytorialne, umożliwiające handel i żeglugę na Płoni. Do tego stopnia, że w XIV w. władze miejskie usiłowały związać się z Hanzą, w czym przeszkodzili jednak pomorscy książęta, dla których Dąbie było cenną posiadłością. Książęta mieli w Dąbiu zamek, który wznosił się gdzieś w miejscu dzisiejszego parku przy ulicy Goleniowskiej. Przestał istnieć w czasie XVI-wiecznych pożarów, które zniszczyły miasto niemal doszczętnie. Nie był to ostatni kataklizm, który nawiedził Dąbie. W czasie wojny trzydziestoletniej miasto zostało zniszczone i splądrowane przez Szwedów i Polaków, a gdy władza szwedzka się umocniła, wokół miasta wyrósł pierścień nowożytnych fortyfikacji ograniczających rozwój Dąbia i hamujących dobrą passę gospodarczą. W XVIII w. było jeszcze gorzej. Epidemia goniła epidemię, miasto zostało dotknięte zarazami, które zdziesiątkowały ludność. Później wybuchła wojna północna, przynosząca jeszcze większe szkody i w rezultacie wylądowali tu Niemcy.
Na krótko nastał spokój. Nastąpiło kolejne ożywienie gospodarcze, kwitł handel i żegluga rzeczna, a liczba ludności wzrastała. Pozwolono więc wyburzyć stare fortyfikacje i zasypać fosę, aby umożliwić budowę naszych domów i ogrodów. Pech chciał, że wtedy wybuchła wojna siedmioletnia – fortyfikacje postawiono więc z powrotem. Później była wojna z Napoleonem, miasto było zajmowane to przez Francuzów to przez wojska pruskie czy rosyjskie. Na jeziorze stały szwedzkie okręty wojenne, a pod miastem wojska Napoleona. Dąbie znowu legło w gruzach.
W wieku XIX prowadzono powolną odbudowę. Ostatecznie przestały istnieć fortyfikacje, które nie spełniały już żadnej funkcji obronnej. Zabudowa powoli zaczęła wylewać się poza obręb średniowiecznych granic, a rozwój gospodarczy znowu się ożywił. Wokół Dąbia powstały wielkie zakłady przemysłowe i warsztaty. Nastały dobre czasy, przerwane dopiero w 1914 r., kiedy to w czasie nocy sylwestrowej jezioro wystąpiło z brzegów i zalało miasto.
Do 1945 r. Dąbie przetrwało jako niewielkie miasteczko, z zachowanym układem historycznych ulic i podziałem na prostokątne kwartały zabudowy. W centrum znajdował się typowy staromiejski rynek, przy którym stał klasycystyczny ratusz z wieżyczką zegarową i dzwonem w zwieńczeniu. Od frontu ozdobiony był ryzalitem z trzema arkadami w parterze, między którymi było główne wejście.

Ratusz został zmieciony przez wojnę, a dziś na jego miejscu stoi pomnik poległych przy wyzwalaniu miasta żołnierzy. Wojna zniszczyła prawie doszczętnie stare centrum. Nie zachowało się prawie nic z dawnej zabudowy, poza kilkoma kamieniczkami w okolicach kościoła. Przetrwały natomiast najcenniejsze zabytki – XVI-wieczny dworek myśliwski, który szczecińscy książęta wystawili sobie, gdy spłonął im dąbski zamek oraz kościół, w którego murach zachowały się relikty świątyni z XIII wieku. Główną ozdobą kościoła jest wspaniała, ceglana, neogotycka wieża.
We wschodniej części Dąbia przetrwało urocze osiedle domów i willi z początku wieku, całe zatopione w zieleni ogrodów i starych drzew. Zachował się także do dziś pałacyk sprzed I wojny światowej (Willa Borchertów), przepięknie usytuowany nad samym jeziorem i otoczony pozostałością dawnego parku. Przez wiele lat urzędował tutaj Harcerski Ośrodek Morski i doprowadził go niemal do całkowitej ruiny.
Mieszkanie w Dąbiu dzisiaj to z jednej strony dopust boży, dzięki jakości usług Komunikacji Miejskiej, a z drugiej strony sama przyjemność. Wystarczy bowiem krótki spacer, aby znaleźć się na nie kończących się nadjeziornych łąkach, po których uganiają się jeszcze bażanty i zające albo w lasach, otaczających Dąbie od wschodu i północy.
Do 1945 r. Dąbie otoczone było przez niewielkie majątki ziemskie, które jednak zostały zniszczone przez wojnę. Wyjeżdżając z miasteczka ulicą Tczewską po kilku minutach znajdziemy się nad Bobrowym Stawem Dzisiaj znajduje się tu niewielki zakład mechaniki precyzyjnej, ale do ostatniej wojny był tu zespół dworski, po którym zachowały się jedynie masywne słupy bramy wjazdowej. Po starym dworze myśliwskim w sąsiedztwie zostały jedynie zarośnięte przez drzewa fundamenty. Podobny los spotkał niedaleki majątek w Kniewie. Teraz są tu tylko fundamenty i piękny, stary, zdziczały park dworski z ogromnymi dębami.
Dąbie często uważa się za prowincję w stosunku do wielkomiejskiego centrum Szczecina. Trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, że do śródmieścia jedzie się stąd godzinę, czyli tyle samo ile zajmowało to prawdopodobnie koniom. Z drugiej strony jednak, dziesięć wieków tradycji i siedem wieków praw miejskich to nie prowincja, ale historia.

Leszek HERMAN
21-04-1994



Marcin Herman

About Marcin Herman

  •